Oczami Myrty...
Pierwsze, co widzę - Lu. Co sobie myślę? w co ta dziewczyna znowu mnie wpakowała! Co widzę potem? Gościu uderzająco podobny do świętego Mikołaja. Co wtedy myślę? Okej, to może nie Lu.
Patrzą na mnie, a ja nie wiem, o co chodzi.
- Witaj Myrto - powiedział święty(tak mi się wydawało, no bo przecież to i tak mi się śni).
- Dzień dobry... - odpowiedziałam niepewnie.
Widziałam, że Lu również nie była pewna, o co chodzi. Mikołaj prowadził nas do dziwnego pokoju, a potem zostawił. Wtedy przyprowadził trójkę chłopców. Jednym z nich był Luke, a dwaj pozostali, to czarnowłosi bliźniacy.
- Witam nowe pokolenie strażników! - zakrzyknął Mikołaj.
Ha! Ja to mam sny! Będę miała co opowiadacz Lu!
Ha! Ja to mam sny! Będę miała co opowiadacz Lu!
- Nowe pokolenie... czego? - powiedział jeden z bliźniaków.
- Strażników! Córka Jacka Frosta, i córka Wielkanocnego Zająca, synowie Piaskowego Ludka i syn Wróżki Zębuszki - powiedział święty.
- Ja mam być następna Zębową Wróżką? Jakoś nie widzę tego w cudnych barwach - skrzywił się Luke.
- No taaak, jasne. Mam wierzyć, że dlatego mama kazała mi nie obrażać Wielkanocnego Zająca! - zawołałam.
Za każdym razem, kiedy mówiłam, że nie istnieje, mama mnie karciła, mówiąc, że tak. Super. Miło poznać martwego tatusia. Dlaczego nie można było wcześniej? Byłam wściekła i nie chciało mi się w to wierzyć.
- No.. ciekawe jakim cudem? - powiedział drugi czarnowłosy.
- Nie wierzycie mi, prawda? - spytał, widząc nasze miny.
- Nie wierzycie mi, prawda? - spytał, widząc nasze miny.
Pokręciliśmy głowami.
- Eh... - szepnął i nie mam pojęcia, co zrobił(no, sory, byłam zbyt zajęta trawieniem tego, co mi powiedział), że w niebo wystrzeliła zorza.
Czekaliśmy zaledwie chwilę, bo ktoś zapukał do drzwi. Stanął w nich białowłosy mężczyzna, o niebieskich oczach i bladym odcieniu skóry. Wszyscy stali w zdumieniu. Okey, może ten staruszek nie jest tylko stukniętym gościem, który uciekł z psychiatryka?
- Obudź mnie, Myrta! - Lu położyła mi dłoń na ramieniu. - To mi się śni, nie...
- To w takim razie śni nam się to samo...
- Jutro rano zapytam was,co wam się śniło, i zobaczymy, czy to prawda - westchnął Luke.
Mężczyzna rozglądał się chwilę, a potem, zobaczywszy Lu, podbiegł do niej i uściskał ją.
Lu patrzyła na mnie niepewnie. Ciekawe, czy mój niby zmarły tatulek też się zjawi. O ile, to nie jest jakiś kawał. Akurat, co do Lu, to była podobna do Jacka Frosta, ale ja? Córka Zająca wielkanocnego? Czy tylko mnie ciekawi, jak do tego doszło?
- Jak ty wyrosłaś! - powiedział Frost.
- Obudź mnie, Myrta! - Lu położyła mi dłoń na ramieniu. - To mi się śni, nie...
- To w takim razie śni nam się to samo...
- Jutro rano zapytam was,co wam się śniło, i zobaczymy, czy to prawda - westchnął Luke.
Mężczyzna rozglądał się chwilę, a potem, zobaczywszy Lu, podbiegł do niej i uściskał ją.
Lu patrzyła na mnie niepewnie. Ciekawe, czy mój niby zmarły tatulek też się zjawi. O ile, to nie jest jakiś kawał. Akurat, co do Lu, to była podobna do Jacka Frosta, ale ja? Córka Zająca wielkanocnego? Czy tylko mnie ciekawi, jak do tego doszło?
- Jak ty wyrosłaś! - powiedział Frost.
- T-tata?
Mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć, bo w drzwiach stanął gigantyczny zając. Odskoczyłam w tył, kiedy go zobaczyłam. Wow, ale mam tatę! Postrach w świecie! Mam kim straszyć znajomych!
- Myrtayleen! -zawołał.
- Ja? - obejrzałam się za siebie,jakby licząc, że to nie ja jestem córką tego cudu natury.
- Tak!
Potem wpadli Piasek i Zębowa Wróżka. Było mega dziwnie. W końcu Mikołaj odchrząknął teatralnie.
- Witam wszystkich! Co do młodych, to chciałbym wam powiedzieć, dlaczego wasi rodzice żyją, choć od dziecka myśleliście, że nie.
Mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć, bo w drzwiach stanął gigantyczny zając. Odskoczyłam w tył, kiedy go zobaczyłam. Wow, ale mam tatę! Postrach w świecie! Mam kim straszyć znajomych!
- Myrtayleen! -zawołał.
- Ja? - obejrzałam się za siebie,jakby licząc, że to nie ja jestem córką tego cudu natury.
- Tak!
Potem wpadli Piasek i Zębowa Wróżka. Było mega dziwnie. W końcu Mikołaj odchrząknął teatralnie.
- Witam wszystkich! Co do młodych, to chciałbym wam powiedzieć, dlaczego wasi rodzice żyją, choć od dziecka myśleliście, że nie.
- Bardzo chcielibyśmy wiedzieć! - zawołałam równocześnie z Luke'iem.
Mikołaj poprawił swój płaszcz, i przeciągnął się.
- Wszystko zaczęło się rok po pokonaniu Mroka... jakimś nietypowym sposobem. Nie, to były eksperymenty zakochanego Jacka - tu białowłosy mężczyzna spiorunował go wzrokiem - Wymajstrował eliksir, który sprawia, że strażnicy mogą żyć jak ludzie i nimi być, do czasu ponownej śmierci, a wtedy wracają na swoje stanowisko. Wszyscy użyliśmy go, a ja, z racji mojego wieku, wróciłem pierwszy. No cóż. Jack zakochał się w jednej, zacytuję ,,Pie..."- nie zdążył dokończyć, bo ręka taty Lu znalazła się na jego ustach.
- Pozwól, że sam dokończę. Po pierwsze, nie robiłem tego tylko dla siebie, bo kochana Zębuszka miała romansik z pewnym "uroczym" panem Raven'em! A o Zającu już wspominać nie będę.
- Cicho bądź Jack!
- Nie, nie będę - zaczął się droczyć, ale mój ojciec odpuścił - Poślubił swoją "stokrotkę" a potem urodziła im się śliczna córeczka, którą jesteś ty, Myrto.
Spojrzałam pytająco na Lu. Mogłabym się wreszcie obudzić.
- A Jack wyszedł za swoją narzeczoną śnieżynkę i jemu również urodziła się córka.
- Od kiedy to ja rodziłem! - Jack, przepraszam, pan Jack, miał iskierki w oczach i złośliwy uśmiech.
Ale zdawali się lubić, z moim tatą.
- Oj tam, i tak ci się przytyło, wiec mogłem tego jakoś nie dopatrzeć!
- Ta, jasne, przytyłem, po prostu tłuszcz się z mnie leje tonami!
- Cisza! - wrzasnęła wróżka - Wszyscy mieliśmy dzieci, bo nareszcie zaczęliśmy żyć normalnie. Ale Mrok jednak powrócił po części... spowodował wypadek samochodowy Jacka i Zająca, a mnie uśmiercił z pomocą porażenia prądem. Dom Piaska i jego żony spłonął, kiedy był sam w domu. Mrok myślał, że dzięki temu pozbędzie się nas na zawsze, ale mylił się. Zostaliśmy z powrotem strażnikami. Nie wiedział jednak o tym, my tez nie wiedzieliśmy, że przekazaliśmy część swoich umiejętności wam.
Zębuszka stanęła z powrotem na ziemi i przyglądała nam się, a potem opuściła wzrok.
- Oni,właściwie my, nie mamy już tyle sił, co wcześniej. Jesteśmy już starsi. A Mrok znów zbiera siły. Przyszłość całego świata leży w waszych rękach. Liczymy na was - siwobrody znów zabrał głos.
- My? Nie mamy zielonego pojęcia, jak być strażnikami - powiedziałam.
- Mamy ratować świat, podczas, gdy nie umiemy nawet zapanować nad naszymi mocami? -powiedział jeden z bliźniaków.
- Nie wiem, na co liczyłeś, ale wiem, że sobie poradzicie. Sami - dokończył drugi.
- Nie mam zamiaru tu zostać.
- Ja też.
- Zabierz nas do domu.
Mikołaj westchnął i ogarnął nas smutnym spojrzeniem. Ale, co on sobie wyobrażał? Mamy oddać nasze zwykłe, normalne życie i ruszyć na bycie nieśmiertelnymi? Ratować świat, a oni? Co oni będą robić w tym czasie? Jak szanowny pan księżyc ich wybrał, to niech sobie teraz radzą.
- Dam wam tydzień. Zastanówcie się, proszę.
Postać Mikołaja i jego znajomych zaczęła znikać w oddali, aż w końcu znalazłam się w swojej sypialni, ubrana w swoją piżamę... chwila? W czym ja tam byłam? No nie ważne. Mam dość. Kładę się spać.
Mikołaj poprawił swój płaszcz, i przeciągnął się.
- Wszystko zaczęło się rok po pokonaniu Mroka... jakimś nietypowym sposobem. Nie, to były eksperymenty zakochanego Jacka - tu białowłosy mężczyzna spiorunował go wzrokiem - Wymajstrował eliksir, który sprawia, że strażnicy mogą żyć jak ludzie i nimi być, do czasu ponownej śmierci, a wtedy wracają na swoje stanowisko. Wszyscy użyliśmy go, a ja, z racji mojego wieku, wróciłem pierwszy. No cóż. Jack zakochał się w jednej, zacytuję ,,Pie..."- nie zdążył dokończyć, bo ręka taty Lu znalazła się na jego ustach.
- Pozwól, że sam dokończę. Po pierwsze, nie robiłem tego tylko dla siebie, bo kochana Zębuszka miała romansik z pewnym "uroczym" panem Raven'em! A o Zającu już wspominać nie będę.
- Cicho bądź Jack!
- Nie, nie będę - zaczął się droczyć, ale mój ojciec odpuścił - Poślubił swoją "stokrotkę" a potem urodziła im się śliczna córeczka, którą jesteś ty, Myrto.
Spojrzałam pytająco na Lu. Mogłabym się wreszcie obudzić.
- A Jack wyszedł za swoją narzeczoną śnieżynkę i jemu również urodziła się córka.
- Od kiedy to ja rodziłem! - Jack, przepraszam, pan Jack, miał iskierki w oczach i złośliwy uśmiech.
Ale zdawali się lubić, z moim tatą.
- Oj tam, i tak ci się przytyło, wiec mogłem tego jakoś nie dopatrzeć!
- Ta, jasne, przytyłem, po prostu tłuszcz się z mnie leje tonami!
- Cisza! - wrzasnęła wróżka - Wszyscy mieliśmy dzieci, bo nareszcie zaczęliśmy żyć normalnie. Ale Mrok jednak powrócił po części... spowodował wypadek samochodowy Jacka i Zająca, a mnie uśmiercił z pomocą porażenia prądem. Dom Piaska i jego żony spłonął, kiedy był sam w domu. Mrok myślał, że dzięki temu pozbędzie się nas na zawsze, ale mylił się. Zostaliśmy z powrotem strażnikami. Nie wiedział jednak o tym, my tez nie wiedzieliśmy, że przekazaliśmy część swoich umiejętności wam.
Zębuszka stanęła z powrotem na ziemi i przyglądała nam się, a potem opuściła wzrok.
- Oni,właściwie my, nie mamy już tyle sił, co wcześniej. Jesteśmy już starsi. A Mrok znów zbiera siły. Przyszłość całego świata leży w waszych rękach. Liczymy na was - siwobrody znów zabrał głos.
- My? Nie mamy zielonego pojęcia, jak być strażnikami - powiedziałam.
- Mamy ratować świat, podczas, gdy nie umiemy nawet zapanować nad naszymi mocami? -powiedział jeden z bliźniaków.
- Nie wiem, na co liczyłeś, ale wiem, że sobie poradzicie. Sami - dokończył drugi.
- Nie mam zamiaru tu zostać.
- Ja też.
- Zabierz nas do domu.
Mikołaj westchnął i ogarnął nas smutnym spojrzeniem. Ale, co on sobie wyobrażał? Mamy oddać nasze zwykłe, normalne życie i ruszyć na bycie nieśmiertelnymi? Ratować świat, a oni? Co oni będą robić w tym czasie? Jak szanowny pan księżyc ich wybrał, to niech sobie teraz radzą.
- Dam wam tydzień. Zastanówcie się, proszę.
Postać Mikołaja i jego znajomych zaczęła znikać w oddali, aż w końcu znalazłam się w swojej sypialni, ubrana w swoją piżamę... chwila? W czym ja tam byłam? No nie ważne. Mam dość. Kładę się spać.
Życie jest pełne sekretów. Nie można wszystkiego wiedzieć od razu...
O kurcze!!Kurcze,kurcze!!!(no co przecież nie mówię tego drugiego)Szybko pisz next,po prostu jak zaczełam czytać twoje opowiadanie to ciągle chciałam więcej więcej i jeszcze więcej!
OdpowiedzUsuńPrzy tym rozdziale myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu. To jest coraz lepsze. I chyba wiem kim była ta żona Jack'a :3 Czekam na nexta. Bye ;)
OdpowiedzUsuńŁo ja cie
OdpowiedzUsuńBYŁA TAM W PIŻAMIE?! Hahahahaha pozderki z podłogi
OdpowiedzUsuń