wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 21 "Gorsze od śmierci"

Oczami Lu...

    Nie wierzyłam w to, co się wydarzyło. Jedyne, co potem widziałam, to Will, który zaczął zwijać się z bólu. Nie mogłam nic zrobić. Prócbowałam pomóc mu wstać. Może Wróżka ma coś w namiocie? Jakiś eliksir?
 - Córeczka Jackusia - zakpił Mrok, pojawiając się obok mnie. - Nie możesz mu już pomóc. Nic nie może. Za parę minut, w ogromnym cierpieniu przemieni się w koszmar - powiedział, zaprzestając na chwilę walki.
 - Nie wierzę ci! - syknęłam, wstając.
 - Och, głupiutka jesteś - jego wstrętny paluch zmusił mnie do spojrzenia w te żółte oczy. - Będzie moim najwierniejszym sługą i twoim najgorszym koszmarem - zaśmiał się złowieszczo i odsunął ode mnie. - Osobiście dopilnuję, byś każdej nocy budziła się z krzykiem!
 - NIE! - krzyknęłam i posłałam w jego kierunku strzałę z lodu.
     Spojrzał na to z lekkim zdezorientowaniem, więc posłałam kolejną.
 - Dobrze więc. Osłabisz mnie, ale moje piętno pozostanie na tobie! - złapał moją rękę i wykręcił. Pisnęłam z bólu. Czarne smugi wyszły z jego ręki i zaczęły zmierzać ku moim plecom. Ułożyły się w jakiś wzór, który okropnie piekł. - A dusza twojego przyjaciela zostanie w tobie i nie zazna spokoju! Da mi to pełną komtrolę nad twoimi snami i nie zginę! - zaśmiał się złowieszczo.
    Spojrzałam na Willa, który ostatnimi siłami walczył z życiem. Ale sił w końcu zabrakło. Z moich oczu pociekły łzy. Nie, to nie może być prawdą! Zaczęłam posyłać w kierunku oprawcy niezliczoną ilość lodowych pocisków. 
 - I tak już dokonałem swego! - zawołał.
   Ja, Alex i mój... nasz ojciec zasypywaliśmy go deszczem strzał. W końcu upadł na ziemię. Został postrzelony jeszcze kilkoma pociskami, czarnego piasku, jak zauważyłam, lodem, co zapewne jest sprawką Alex i mojego taty oraz oberwał w głowę bumerangiem i stracił przytomność. Obok mnie zjawił się mój ojciec. Byłam osłabiona i płakałam. Kucnęłam przy Willu, a właściwie jego ciele, z którego unosił się pył. Niebieski pył. Okrążył mnie i trawił we wzór na moich plecach. Ciało chłopaka w sekundzie zmieniło się w czarne pióra i pył.

***
Oczami Luke'a...

    Ja, Myrta, Alex, Mikołaj, Jack, Zając, Piasek i Harry przyglądaliśmy się tej scenie. Mikołaj powiedział, żeby na razie nie interweniować, ale kiedy Mrok bezpośrednio dotknął Lulette, pozwolił na działanie. Ja i Myrta niewiele mogliśmy w tej chwili zrobić. Harry, Alex i Jack wzięli się ostro do roboty. Kiedy Mrokowi naprawdę zostało niewiele sił, Zając uderzył go bumerangiem. Czarny Pan padł na ziemię
     Myrta złapała mnie za rękę i wskazała na Williama. Z jego ciała unosił się niebieski pył.
 - Czy to...? - zaczęła Myrta ze łzami w oczach.
 - Tak, to dusza - potwierdził Mikołaj i położył jej rękę na ramieniu.
      Pył okrążył Lu i trafił w jej plecy. Ciało Willa zamieniło się w pył i czarne pióra. Zerwał się porywisty wiatr, który rozwiał pozostałości. Lu zaczęła płakać i krzyczeć. Jack ruszył w jej kierunku.
   Wszyscy pozostali, znajdujący się na dziedzińcu pochylili głowy i odczekaliśmy minutę. Z moich oczu także pociekły łzy. Mogłem uznać go nawet za przyjaciela. Tyle chwil razem. Był wzorowym uczniem, czego o mnie nigdy nie możnaby tego powiedzieć. Wszyscy go lubili. To był dobry chłopak. Życie jest niesprawiedliwe...
    Spojrzałem na Myrtę. Ona płakała jeszcze bardziej. Przytuliłem ją mocno. Rozejrzałem się po pozostałych. Mikołaj ocierał łzy wierzchem dłoni, Zając pociągał nosem, Jack z resztą podobnie, Piasek nie silił się ukrywać łez, a Harry, który też miał czerwone obwódki oczu pocieszał Alex, której drgały usta. Nie trzeba znać kogoś bardzo dobrze, by opłakiwać śmierć.
     Potem Piasek, wraz z Harrym zabrali nieprzytomnego Mroka i z pomocą kuli od Mikołaja przenieśli się do świetlnego więzienia, o którym Strażnicy nam wspominali.
     
      Lu bardzo długo siedziała na klęczkach. Zaczął nastawać świt. Trzeba było wracać. Poszedłem do mamy i Chrisa, który miał się już troszkę lepiej. Powiedziałem im o wszystkim. Moja mama też zaczęła płakać. Wszyscy zaczęli się powoli schodzić.
     Myrta podeszła do Jacka i do Lu, by jakoś zabrać ją do domu.

***
Oczami Myrty...

     Podeszłam do mojej przyjaciółki. Jej ojciec stał obok. Patrzył na córkę z troską i bólem. Nie mogłam cieszyć się spotkaniem, bo śmierć, której wszyscy się spodziewali nastała. Każdy jednak miał nadzieję, że przeżyje. To co się stało jest jednak gorsze od śmierci. Lu nosi piętno Mroka, w którym tkwi dusza chłopaka. Otarłam łzy.
 - Lu? - szepnęłam, kucając obok i kładąc dłoń na jej ramieniu.
      Spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.
 - Musimy już wracać.
     Pokiwała kilkakrotnie głową. Pomogłam wraz z Jackiem jej się podnieść. Dotarliśmy do namiotu, w którym czekali już wszyscy pozostali. Mieli smutne miny i siedzieli w kręgu. Mikołaj rzucił kulą i wszyscy przenieśliśmy się na Biegun Północny.

     Po ogólnej krzątaninie wszyscy zasiedli w sali z globusem. Większość patrzyła w ziemię. W końcu ciszę przerwał Mikołaj:
 - Lu - zaczął, a kiedy dziewczyna zwróciła oczy w jego kierunku, kontynuował: - Możemy zobaczyć to piętno? - zapytał ostrożnie.
      Kilkakrotnie pokiwała głową odwróciła się do nas plecami i podciągnęła bluzę do góry.
      W moich oczach ponownie zagościły łzy i wtuliłam się w Luke'a, a on zaczął gładzić mnie po plecach.
      Naszym oczom ukazał się obraz Willa. Chłopak stał bokiem i ściągał maskę z rogami. A może dopiero ją zakładał. Dłoń trzymajaca maskę była nienaturalnie duża. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, który zarzucił na głowę. Wyglądał jak ten Will sprzed przemiany, z tą różnicą, że jego ciało zdawało się rozsypywać na kawałki. Wstrzymałam oddech.

     Jutro ma się odbyć ceremonia upamiętniająca. Potem odeślą nas do domu. Nic już jednak nie będzie takie samo. Wszystko się zmieniło. Ja i Luke. William. Lu. Alex. Życie...
Z każdą śmiercią człowieka ginie cały nieznany świat...

~~~~~~~~~~
Boże, jestem beznadziejna... nie potrafię nic opisać! Szczerze? Byłabym szczęśliwa, jakby udało mi się doprowadzić was do łez. W którymkolwiek momencie. A tak się raczej nie stało.
Do końca jeszcze jeden rozdział i epilog. Potem przenosimy się na inny blog, co już powtarzam któryś raz z kolei. Nie będzie już o Lu. Ona będzie się pojawiać na drugim, trzecim planie.
To by było na tyle. Zabieram się za kolejny,
Buziaki,
Lusia :*

3 komentarze:

  1. A więc noe doprowadziłaś mnie do łez szkoda ale jestem twarda baba j rozklejam się przy kreakówkach. To o kim ten blog będzie? No ja niw wieże z tym piętnem będziemy mieli dużo zachodu :) okropna L ps weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Płakać mi się chce :( To bardzo smutny rozdział

    Niech mnie ktoś przytuli :{

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cie do La ;) na moim blogu szczegóły.

    OdpowiedzUsuń